The Fault in Our Stars
Jejku, chyba najlepszy film jaki widziałam. To znaczy, na początku, jak go oglądałam w kinie, miałam wrażenie, że to kolejne romansidło, które nic do mojego życia nie wniesie. Dopiero po filmie uświadomiłam sobie, jak ważny jest ten film, jak dużo wnosi. To nie jest "taki sobie film romantyczny". To niesamowity film (książki niestety nie czytałam), polecam wszystkim.
Krótko, o czym to:
Główni bohaterowie filmu – Hazel (Shailene Woodley) i Gus (Ansel Elgort) to nastolatkowie, którzy mimo młodego wieku musieli stawić czoła przeciwnościom losu. Ona – szesnastolatka ze zdiagnozowanym rakiem i nadopiekuńczymi rodzicami, on – były koszykarz, któremu świat się zawalił, gdy amputowano mu nogę. Poznali się na spotkaniu grupy wsparcia dla chorych na raka. Oprócz ciężkich doświadczeń połączyła ich miłość do książek. Dziewczyna pragnie poznać autora ulubionej powieści, Petera van Houtena (Willem Dafoe), jednak mimo prób kontaktu, spotkanie nie doszło do skutku. Jednak Gus nie poddaje się łatwo. Udaje mu się skontaktować i zdobyć zaproszenie na spotkanie z pisarzem w Amsterdamie. Postanawia jako towarzyszkę podróży zabrać dziewczynę.
źródło: Wikipedia